RZESZÓW. Według plotek, w rzeszowskiej fabryce doszło do błędów przy produkcji. Firma zaprzecza.
Na lotnisku w Stanach Zjednoczonych w czasie startu zapalił się ważny agregat Airbusa A 380 - największego na świecie samolotu pasażerskiego. Części do niego produkowane są m.in. w rzeszowskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego. Czy to błąd w podkarpackiej fabryce spowodował awarię maszyny?
Do naszej redakcji dotarły plotki, z których wynikało, iż właśnie błąd w czasie procesu produkcyjnego w WSK Rzeszów mógł być przyczyną awarii. Od kilkunastu dni pogłoska ta kursuje wśród pracowników zakładu. Plotki mówiły nawet o kilkunastu zwolnionych dyscyplinarnie w związku z tą sprawą pracownikach.
Nikt nic nie wie
Andrzej Czarnecki, rzecznik WSK, do którego zwróciliśmy się z prośbą o skomentowanie plotek, przebywa na zwolnieniu chorobowym. Twierdzi jednak, że o rzekomych pogłoskach na ten temat nic nie słyszał. Osoba, która go zastępuje - Marek Bluj - kierowała nas do prezesa zakładu, Marka Dareckiego. Ten z kolei był dla nas wczoraj nieuchwytny.
- Nie było żadnych nadzwyczajnych zdarzeń w naszej fabryce. A jeżeli są jakieś problemy związane z jakością, są one rozwiązywane zgodnie z przyjętymi u nas procedurami - dodał w czasie kolejnej rozmowy telefonicznej Marek Bluj. Jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie, rzekoma awaria dotyczy pomocniczego zespołu napędowego PW980A, do którego elementy (dyfuzory, tzw. rybie ogony) powstają w rzeszowskiej WSK. Z powodu niezachowania procedur przy produkcji, miało dojść do zapalenia się urządzenia zamontowanego w ogonie Airbusa.
Afera w zakładzie
- Z powodu tego wydarzenia wybuchła potężna afera. Prawdopodobnie producent samolotu zażądał wyjaśnienia sprawy, co oczywiście wiąże się z kosztowną wymianą wadliwych elementów. A to uderza w WSK - twierdzi nasz informator. Według naszych informacji, właścicielem samolotu, który miał ulec awarii, są arabskie linie lotnicze, które naciskają w tej sprawie na amerykański koncern Pratt&Whitney - właściciela WSK.
Plotka o dyscyplinarnym zwolnieniu 15 osób jest najprawdopodobniej nieprawdziwa. Dowiedzieliśmy się jednak, że były plany zwolnienia co najmniej trzech osób. Plany te trafiły do związków zawodowych, które miały się nie zgodzić na zwolnienie.
- Ostatecznie władze firmy zrezygnowały z planowanych zwolnień dyscyplinarnych - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Szymon Jakubowski, Krzysztof Kuchta
To już kolejna w ostatnim czasie niepokojąca informacja dotycząca rzeszowskiej WSK. Wcześniej były to zwolnienia kilkuset osób oraz wielkie straty, jakie przynosi spółka. Oby nie okazało się, że mit zakładu gloryfikowanego dotąd za wzorcową prywatyzację prysł, niczym bańka mydlana
Źródło: pressmedia.com