Jak poinformowała policja, informacja o wypadku napłynęła o godz. 14.30. - Mamy dwie ofiary - powiedział Jarosław Sawicki z policji w Otwocku. - Samolot spał na pola, wbił się centralnie w ziemię - dodał. Ofiarami katastrofy są dwaj mężczyźni.
- Na miejscu jest policja, która szuka dokumentów mężczyzn - mówił Krzysztof Tuszowski z otwockiej straży pożarnej. TVN24 skontaktowała się jednak z właścicielem firmy, która hangarowała samolot. - Polecieli sprawdzić jak lata i nie wrócili - powiedział Jan Borowski. Dodał też, że maszyna która uległa katastrofie, to ultralekki czeski samolot Sting. - Właściciel samolotu latał od dwóch lat. Był bardzo pracowity i ostrożny - mówił Borowski.
Straż pożarna poinformowała, że nie ma więcej ofiar. - Prawdopodobnie wykonywał jakąś ewolucję lub miał awarię - mówił Tuszowski. - Mogło dojść do utraty prędkości i tak zwanego korkociągu - dodał Edmunt Klich z komisji badania wypadków lotniczych.
Świadkowie: było słychać przerywający silnik
Według świadków, było słychać jak w samolocie przerywa silnik.
Na miejsce dociera komisja badania wypadków lotniczych. Do wypadku wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowie Ratunkowego. Maszyna wyleciała jak tylko pogotowie otrzymało zgłoszenie o katastrofie ultralekkiego, jednosilnikowego samolotu. Jednak jeszcze podczas lotu lekarze z karetek znajdujących się na miejscu poinformowali sanitariuszy lotniczych, że obie osoby lecące awionetką nie żyją. - Nasza rola w całej akcji się zakończyła – powiedział w TVN24 szef LPR Robert Gałązkowski.
Warunki pogodowe były bardzo dobre.
Źródło: tvn24.pl